− Pogadamy?
− Ja z tobą?
− A widzisz tu kogoś innego?
− Ciebie też nie widzę.
− Ale usłyszałaś.
− Szeleścisz mi nad głową, to fakt, ale może to szelest wspomnień. Sama nie wiem.
− Kogo wspominasz?
− Strasznie ciekawski jesteś.
− Jestem. Otworzyłaś wrota twórczej przeszłości? Brawo!
− Co cię tak w tym cieszy?
− Twój uśmiech kiedy wędrujesz po romantycznej nucie.
− Masz pojęcie, że minęło już dziesięć lat, a ja wciąż patrzę na żywo pojawiające się obrazy?
− Wiem, wiem. Cała Ty.
− A ty skąd mnie znasz? Przecież nie mieliśmy sposobności.
− Czyżby?
− No raczej.
− Nie inaczej. Inaczej by mnie tu nie było.
− Hmmm. Ot, i zagadka z samego początku tygodnia.
− Fajnie, prawda?
− To się okaże. Przecież możesz być tylko wspomnieniem.
− Mogę, owszem mogę, ale też z racji, że jestem, a raczej bywam, niecodziennym towarzyszem twoich myśli pozwól, że dzisiaj cię nie opuszczę.
− Pozwolę, pozwolę sobie zauważyć, że dzisiaj chcę mieć czas tylko, albo prawie tylko, dla siebie.
− No i?
− No i po kolei otwieram pliki pełne liter.
− A ja otworzyłem się sam.
− Jesteś plikiem, moim wytworem?
− Mniej więcej, chociaż nie do końca tylko wytworem.
− Aleś zagadkowy.
− Ale podobam ci się?
− Z gadki pasujesz mi całkowicie, a reszta to się zobaczy.
− Co to za język?
− Mało literacki? Wiem. Jakbyś mnie znał, to byś wiedział, że niezmiennie zmienna potrafię…
− Potrafisz, tak wiem co potrafisz.
− No to podaj przykład.
− No to na przykład lubiłaś codziennie zaplątywać się w niecodziennych wybujałych marzeniach, które skrzętnie spisywane tworzyły niezłe strony z treścią.
− Myślę że, akurat tę wiedzę posiadłeś właśnie w tej chwili. Mam wrażenie, że ciągle zerkasz mi przez ramię. Pęd zaczytania jest silną pokusą, prawda?
− To prawda, ale ja to już wszystko czytałem na bieżąco.
− Serio?
− Serio, serio.
− Bawisz się w echo?
− Nie, ale świetnie się bawię razem z tobą, kiedy jesteś w pełni dobrego humoru.
− W pełni to będzie niedługo księżyc i to truskawkowej.
− A ty lubisz truskawki, tak?
− Myślę, że istnieją więksi smakosze.
− To wiadomo, więksi, wyżsi , najwyżsi.
− Stopniujesz?
− Raczej stopniowo wkraczam na ścieżki truskawkowych kroków.
− Jeszcze ich w tym roku nie jadłam.
− Kroków?
− Przestań! Cha, cha, cha. Truskawek!
− Oj tam, droczę się. Dlaczego nie jadłaś?
− Bo są za drogie.
− Cenią się, a Ty?
− A jak myślisz? Ja jestem bezcenna i doceniam to, że dotrzymujesz mi towarzystwa, ale czy nie sięgasz za daleko z tymi pytaniami?
− Nie martw się znam granice konwersacji, a pamiętasz jak tobie czasami udawało się je przekraczać?
− Nawet mi tego nie przypominaj.
− Dlaczego? Bo się zarumienisz?
− Powiedzmy, że tak. Chociaż niekoniecznie od wspomnień.
− Widzę, że podnoszę ci ciśnienie.
− Zapomnij, dzisiaj unoszę powieki i chwytam chwile, które kiedyś były tak prawdziwe, jak fakt, że powracam do żywych.
− Nie gadaj. Ktoś cię wyrwał z letargu, czy jak?
− Śmak. Mnie już się nie wyrywa, ale jestem wdzięczna jednemu wysokiemu za to, że mnie pokierował do drugiego wysokiego, którego terapia wyzwala we mnie chęć istnienia, pisania, bycia…
− A jaśniej? Jesteś na haju, czy jak? Bo nie rozumiem.
− Taaa, żrę prochy, ale nie ludzkie. Cha, cha, cha…
− Ej, bo się uzależnisz. Przecież ty nie lubisz używek.
− Nie lubię, dlatego wolę używać życia.
− Od kiedy?
− Od zawsze, bo to ciekawsze niż powolne zamykanie się na świat i wszystko co wokół.
− No popatrz. Nawet byłbym skłonny ci uwierzyć.
− Uwierz, bo nareszcie wiem, że diagnoza poszła w dobrym kierunku i przynajmniej mam szansę by kolejne dziesięciolecie było znowu tym z górnej półki marzeń o pisaniu.
− Teraz się będziesz popisywać?
− Zapomnij. Popiszę sobie, możesz nawet podczytywać.
− Wielkie dzięki. Jak zwykle będę to robił po cichu.
− Masz rację. Zbytniego hałasu nie lubię.
− A ja dla zbytu będę dzisiaj hałaśliwym. Coś ci podsunę. Chcesz?
− Dawaj.
− Podoba się?
− …
− Widzę, że tak, bo pląsasz, podrygujesz.
− (…)Tell me someday we’ll get together. Someday (…)* *(…)Powiedz, że któregoś dnia będziemy razem. Któregoś dnia(…) [fragment tekstu utworu Kygo – Stranger things f.t OneRepublic; Alan Walker remix]
− Będziemy, przecież wiesz, że tak.
− Wiem, że nic nie wiem. Nie wiem nawet kim jesteś.
− Jestem tym, który uwielbia twój uśmiech.
− Brzmisz znajomo, ale nie jesteś tym o kim myślę.
− A o kim myślisz?
− Teraz? Teraz, to o tobie.
− Cha, cha, cha… Jesteś niemożliwa, wiesz?
− Właśnie sobie przypominam, jak to jest być taką jak kiedyś.
− No i jak to jest?
− Chwilami czadowo, cha, cha, cha…
− Blefujesz, prawda?
− Nie do końca, tylko coś między pomiędzy.
− I co z tym zrobisz?
− Nie wiem, może będę tworzyć.
− Masz plan?
− Łudzę się, że tak.
− Ale złudzenia już przerabiałaś.
− No i co z tego? Niech trwają do końca moich dni i jeszcze dłużej.
− A jak zapragniesz spełnienia?
− To będę się spełniać.
− Jak?
− Nie wnikaj.
− Gdzieżbym śmiał, ja nie z tych.
− Na nieśmiałego mi nie wyglądasz. Ty w ogóle nie wyglądasz!
− Ale zaglądam, bo ciągle coś otwierasz i zamykasz.
− Dzisiaj działam spontanicznie, więc masz okazję poznać mnie i z tej strony.
− Żadna twoja strona nie jest mi obca.
− Co ty insynuujesz?
− Nic. Tylko to, że znam cię od wieków, ale od dziesięciu lat staliśmy się sobie bliscy.
− Są różne odmiany bliskości.
− Na przykład?
− Duchowa, cielesna…
− To nasza jest bardziej duchowa, bo nie śmiałbym cię dotknąć. Jeszcze byś się zezłościła.
− O jakim rodzaju dotyku mówisz?
− Słownym.
− Który może boleć?
− Sam wiem jak bardzo.
− Doświadczyłeś?
− Z tobą można doświadczyć wielu zwrotów, powiedzeń, wyrazów…
− Wyrazów twarzy?
− W tym sęk, że ja jej nie mam.
− Więc nie widząc mimiki mogę cię dwojako zrozumieć?
− Zdarzało się.
− Kim jesteś?
− Pomyśl.
− Jestem twoim ulubionym dniem.
− Jakim?
− Spójrz w kalendarz.
− Jesteś Poniedziałkiem?
− Nie osłabiaj mnie.
− Dlaczego? Kiedyś lubiłam poniedziałki. Dzisiaj jest Poniedziałek i mam dobry humor.
− No widzę. Spójrz lepiej, który dzień czerwca dzisiaj mamy.
− Trzynasty.
− Tak to ja.
− Jak to ty?
− Trzynasty był Piątkiem.
− I nadal nim jestem, ale zrobiłem coś, czego byś się nigdy nie spodziewała. Chciałem być twoim pierwszym składającym ci życzenia urodzinowe, bo ta trójka po piątce jest taka piękna, jak wtedy, kiedy była po czwórce. A jak wiesz pojawiłbym się dopiero na początku przyszłego roku i dlatego pomimo naszego majowego spotkania, po miesięcznej przerwie, przybyłem na skrzydłach tęsknoty.
− Poetycka Trzynastko, urodziny mam w Piątek.
− Wiem, ale wtedy to nie będzie już trzynasty.
− Będzie dwudziesty czwarty.
− No właśnie, więc nie mógłbym być.
− A dzisiaj możesz?
− Mogę, mam swoje sposoby. Poniedziałek dał się uprosić, zważywszy na to, że celebrowałaś każdy poniedziałek jak święto, a że akurat dzisiaj rozpoczął się dwudziesty czwarty tydzień dwa tysiące dwudziestego drugiego roku, to wszystko jak najlepiej pasuje.
− Miło z jego strony. Trzynasty, ależ zrobiłeś mi niecodzienną niespodziankę.
− Widzisz jako twój niecodzienny facet wiem co lubisz.
− Doceniam, to piękne.
− Piękny jest twój uśmiech.
− Trzynasty, ty to potrafisz, jak nikt na świecie.
− Maleńka, jesteś wielka.
− Cha, cha, cha, ale tylko w szerz.
− No i dobrze, jeszcze przyjdzie czas, że będziesz się kurczyć. Lubię cię taką jaką jesteś… dzisiaj.
− Wesołą?
− Też.
− Celebrujmy zatem nasz wspólny udany dzień, bo przecież Trzynasty i to Poniedziałek jest tylko raz w tym roku.
− Zajrzałaś do kalendarza?
− Chciałam zobaczyć, czy znowu zrobiłbyś mi niespodziankę.
− Ale to już nie byłaby niespodzianka.
− No fakt.
− Ta dzisiejsza jest piękna. Jesteś piękny, Trzynasty!!!
− Jak on?
− Nie zaczynaj.
− Droczę się tylko, ale masz rację, bycie pięknym w twoich oczach zobowiązuje.
− Do czego? Przecież wiesz, że …
− Wiem, wiem, że do uszanowania tego kim jesteś, jaka jesteś i jak potrafisz oddać się słowom.
− Trzynasty, trochę czarujesz?
− Raczej czczę twoją pamięć, dzień narodzin.
− Trzynasty, ja chyba jeszcze żyję? Uszczypniesz mnie?
− Oddychasz pełną piersią, więc nie ma wątpliwości, że wylazłaś ze skóry zombie i tęsknisz.
− Wyszłam? Ja dopiero nad tym pracuję. Stawiam pierwsze kroki. Tęsknię do dni, które napędzały mnie do pisania. Przypominam sobie jak to jest…
− Bujać?
− Lubisz wchodzić mi w słowo, tylko nie bujaj, cha, cha, cha…
− Ale to naprawdę ja.
− Wiem, Trzynasty, wiem. Tylko z tobą mogłabym godzinami układać słowa w zdania.
− E tam, z innymi też to robiłaś.
− Trzynasty, czyżbyś był zazdrosny? Można coś robić z innymi raz czy dwa, ale z tobą to już całe dziesięć lat. Prawda?
− Prawda! I co z tym zrobimy?
− Jak zawsze, zapiszemy się na kartach wspomnień i nie ważne jaką czcionką, ale na pewno nie taką, by była niewidoczna.
− Ale mnie nie widać.
− Trzynaścisz się w każdej mojej myśli. Na swój sposób bywasz nawet namacalnym.
− Tylko mnie nie szczyp, bo mogę stać się niemożliwy.
− Zaczniesz wierzgać?
− Uspokój się. Przecież to ty mi uciekasz, a miałaś nigdzie nie wychodzić.
− Siła wyższa. Lecimy po zakupy.
− A co potem?
− Potem będziemy uciekać przed deszczem.
− Zrobiło się późno, wiesz?
− Doba ma swoje prawa.
− Jakim prawem to co dobre tak szybko ucieka?
− Prawem natury? Sama nie wiem dlaczego, może dlatego, że to już poza nami. Jednak to nie musi znikać bez echa, bo ono gdzieś tam ciągle powraca głosem przeszłości.
− Głosem piosenek?
− Też.
− I don’t know nobody like you, no, nobody.* (*Nie znam nikogo takiego jak ty, nie, nikt.) I’m watching a star, millionl igh tyears away.* (*Obserwuję gwiazdę odległą o milion lat świetlnych.) I wish I could pause and hit replay.* (*Chciałbym móc zatrzymać się i nacisnąć powtórkę.) Yeah, cause summer go so fast.* (*Tak, bo lata mijają tak szybko .) Darling, can we freeze?* (*Kochanie, czy możemy zamarznąć?)” [ fragment tekstu utworu: Kygo – Freeze]
−Pięknie mi śpiewasz, ale Trzynasty dopiero zacznie się lato, a ty mrozisz. Przypomniała mi się „Wybrana”.
− Zawsze wolałaś chłodniejsze klimaty.
− I tak mi zostało, jeśli chodzi o aurę.
− A mogłoby chodzić o coś innego?
− Nie rób dochodzenia, Trzynasty.
− To co będziemy robić?
− Będziemy czytać poezję.
− Mogę pierwszy? Bo mam coś specjalnego dla ciebie.
− To ja zamieniam się w słuch.
− Zupełnie nieznajomej, raz widzianej
…I podejdę na ulicy.
I coś powiem , jak to zwykle…
Ach, to będzie wyglądało
Tak banalnie i tak nikle!
Powiesz pewno: „Proszę odejść!
To bezczelność z strony pana”
Ach, i cóż na takie dictum
Ja odpowiem ci kochana?
Ale w końcu się przedstawię
(i pozwolisz, naturalnie!)
I znów powiem coś, co będzie
Brzmiało głupio i banalnie.
Później może się okazać,
Żem omylił się troszeńkę,
Może przecież tak się zdarzyć,
Że przeceni się panienkę.
Może jesteś (nie daj Boże!)
Litwoczynką lub husytką
Ale to by z twojej strony
Było brzydko, strasznie brzydko!
Może jednak jesteś cudną,
Co w mych oczach miłość zgadnie,
Ukochaną, smętną, słodką…
− Ach, jak to by było ładnie!
No i zacznie się rozmowa,
Słowa coraz bardziej szczersze,
Wreszcie powiem, patrząc w oczy:
„A czy Pani lubi wiersze?”
Strasznie tedy ciekaw jestem,
Co odpowiesz mi, gdy spytam…
Albo: „Wiersze – to me życie”
Albo: „Wierszy… to nie czytam”.
I bezstronnym będąc całkiem,
Powiem na to obojętnie:
„Ja tak samo proszę Pani”
I… na niebo spojrzę smętnie.
A nazajutrz przyślę kwiaty
Z kartką: „Tobie ukochana”,
Wnet domyślisz się od kogo,
Później spytasz: „to od Pana?”
Ja zaś będę pogwizdywał
Scherzo−bemol przynajsmętniej,
Powiem: „może”… i umilknę,
I znów spojrzę (lecz namiętniej)…
Potem: „ może do cukierni?”
Potem: „(może) na kolację?”
Będą „achy” i wahania,
Wreszcie przyznasz, że mam rację.
Przy kolacji, jak wiadomo,
Trwałe się zawiera pakta,
Pocałuję (daje słowo!)
Trudno: Alea est iacta.
Zarumienisz się banalnie
I banalnie spuścisz oczy,
Gdy twą kibić gibkobrzozą
Drżące ramię me otoczy.
Jak na pierwszy raz − to dosyć
Cmoknę w rączkę na podziękę.
Będziesz mi już „Ty” mówiła
I będziemy szli pod rękę.
Odprowadzę cię do domu,
Milczeć będzie się po drodze.
Będziesz na mnie spoglądała
W niewysłownej, słodkiej trwodze.
Później… kilka słów zwyczajnych,
Później znowu scena niema.
„A czy mieszkasz sama?”…Rzekniesz:
„Nie, u cioci…lecz jej nie ma”.
Moja cudna, moja słodka!
Śnie serdecznej mej tęsknicy!
Żeby jasne gromy biły!!!
Muszę podejść na ulicy!!!
Autor: Julian Tuwim
− Trzynasty, dziękuję za wiersz, który wywołał uśmiech.
− Lubisz takie klimaty, wiem.
− Lubię pióro Tuwima.
− Pióra, to akurat ci nie przyniosłem.
− Przyniosłeś, tylko nie dosłownie.
− Rozpromieniłaś się.
− Cieszę się tą chwilą, przedsmakiem dnia, który jeszcze przede mną.
− Życzyłbym sobie, byś była codziennie taką niecodzienną jak dzisiaj, a Twoje życzenie? Co prawda nie mam świeczek ani tortu, ale może pomyślisz marzenie?
− Pomyślę…i niech się spełni!
− Nie powiesz mi o czym marzysz?
− Nie.
− Bo uważasz, że zapeszysz?
− Cha, cha, cha, nie byłbyś sobą, gdybyś nie wspomniał o pechu. Otóż jak wiesz, marzeniom trzeba pomagać, by się spełniały, a pechem przeważnie nazywamy przeszkody, które utrudniają nam ich realizację. Rozwiałam twoje wątpliwości?
− Za dwa dni jest Dzień Wiatru, uważaj, by on nie rozwiał twoich marzeń i tego co sobie dzisiaj obiecałaś.
− A jak poczuję wiatr we włosach?
− To pędem leć uskrzydlać czytelników.
− Czyli ciebie, Trzynasty?
− A dlaczegóżby nie, chociażby mnie. Przed miesiącem świętowaliśmy nasze dziesięciolecie, dzisiaj świętujemy niecodzienne święto.
− Ciekawe jakie, bo według kalendarza świąt niecodziennych dzisiaj jest Święto Dobrych Rad i Święto Siostry.
− Cha, cha, cha i twój dzień urodzinowej imprezy.
− Impreza z samego poniedziałku, jak dobrze, że pracuję w domu, bo inaczej po takiej imprezie niemiałabym sił na poranną wędrówkę.
− Coś mi się wydaje, że jednak jutro rano będziesz wędrować.
− Racja. Jutro są imieniny mojej córki.
− To będzie się działo. Kolejna imprezka.
− Miała być u mnie , ale maluchy złapały wirusa i muszę im zanieść leki.
− A potem?
− Potem obowiązki jak co dzień.
− To teraz czas na coś milszego. Zatańczysz?
− Z chęcią pokręcę bioderkami, o ile nie będziesz mi za nadto kręcił głową, w której ostatnio trudno o równowagę.
− Damy radę. Niecodzienna z nas dziesięcioletnia para, ale dobrana pod każdym względem. Tylko dlaczego nie zauważałaś mnie wcześniej?
− Zauważałam, ale nie rozmawialiśmy. Właściwie od zawsze byłeś obiektem, który mnie fascynował.
− Ooo…jak miło. Jesteś niesamowita z tym wstrzelaniem się z komplementami, które trafiają w samo serce.
− Dziękuję, na pewno nie chciałabym nikogo ranić.
−To może masz jeszcze jakieś życzenie, o którym nie wiem.
− Trzynasty, a czy jest oś co dałoby się przed tobą ukryć?
− Chyba nie, ale z tą moją pewnością jest jak z twoją, ciągle mi jej brak. Jeszcze godzina i zabraknie mi twojego towarzystwa. Będziesz tęskniła?
− Trzynasty, ja zawsze tęsknię z radością oczekiwania bądź nutą nadziei, że mimo wszystko będziesz.
− Ale dzisiaj cię zaskoczyłem. Nie spodziewałaś się mnie, prawda?
− Masz rację. Byłam pewna, że przyjdziesz dopiero w styczniu.
− Przyjdę.
− A ja będę czekała.
− Mam nadzieję, że do tego czasu chociaż jedno twoje życzenie się spełni i będziemy mieli o czym pogadać.
− Nie wyprzedzajmy tego co może nadejść niespodziewanie.
− Bo lubisz niespodzianki?
− Lubię być zaskakiwana, lubię zaskakiwać samą siebie.
− I lubisz trzynaste poniedziałki?
− Poniedziałki od zawsze, piątki też, a Trzynastego najbardziej.
− Ej, to moja rola, by wywoływać uśmiech, tymczasem ciągle to ja uśmiecham się dzięki tobie.
− Cha, cha, cha…to ty zacznij pisać, a wtedy ja będę ciągle się uśmiechać.
− Gdybym tylko mógł, to każdego dnia pisałbym do ciebie listy.
− Bo je uwielbiam czytać?
− Bo je uwielbiasz pod każdą postacią, Marzycielko.
− To prawda, Trzynasty, to prawda.
− A lubisz znaczki?
− No pewnie. Kiedyś lubiłam odczytywać z nich zakodowane informacje. Mam te koperty do dzisiaj.
− Tyle wspomnień, ale zanim mi się rozkleisz, to poczekam na niecodzienny uśmiech, którym mnie obdarujesz. „Nocą wchodzę na dach(…)Jakoś przeżyję lato. Piszę historię do gwiazd(…) Byłaś dla mnie oczkiem w głowie. Moim słońcem, moim darem z gwiazd, darem z gwiazd. Manewruję tym snem, że tak lekko się płynie. Nagi wstaje świt. Delektuję się chwilę. Plany niosą na dach. Błyszczące gwiazdy tak miłe. Stąd taki mały świat. Niebo rozkwita jak życie(…)”* *[Tymek− „Oczko w głowie.”]
− …
− Basiu, znikam. Z daleka popatrzę, czy się uśmiechniesz.
− Trzynasty, tak pięknie mówisz moje imię, nie znikaj mi.
− Uśmiechaj się pięknie. Pa…
− Co to, Trzynasty, co to za kartka?
−
2022.06.13
Kochana Basiu!
„Jesteś dla mnie oczkiem w głowie, moim słońcem, darem z gwiazd, darem z gwiazd. I gdybyś chciała złapać mnie za dłoń, zabrałbym cię stąd w siną dal, daleko tak. I jesteś dla mnie oczkiem w głowie, moim słońcem, moim darem z gwiazd, darem z gwiazd.” *[Tymek− „Oczko w głowie.”]
Twój Trzynasty.
P.S. Uśmiechaj się codziennie.
− Trzynasty!!! Dziękuję za piękne prezenty.
−Zabieram widok twojego uśmiechu. Dobrej nocy, Maleńka.
2022.06.13